piątek, 2 marca 2012

Zaobrączkowani księża...


Przeciętny Polak zapytany o różnice między Kościołem Rzymskokatolickim a jakimkolwiek Kościołem protestanckim odpowie z dużym prawdopodobieństwem, że duchowny protestancki może się żenić w przeciwieństwie do rzymskokatolickiego księdza, zobowiązanego do zachowania bezżeństwa. Odpowiedź ta jest jednak nieco myląca, choćby dlatego, że celibat nie jest dogmatem Kościoła, a wyrazem dyscypliny kościelnej, która, przynajmniej teoretycznie, może być w każdej chwili zniesiona. Dużo mówi się o księżach, którzy porzucają kapłaństwo dla życia w rodzinie, o księżach, szukających sobie miejsca w świecie po opuszczeniu kapłaństwa. Wciąż niewiele mówi się o duchownych, którzy, z lub bez błogosławieństwa Kościoła, są nie tylko kapłanami, ale i przykładnymi mężami, i ojcami.

Od dawna w Kościele katolickim dyskutuje się nad koniecznością zniesienia obowiązkowego celibatu. Domagają się tego nie tylko teologowie, uznawani za rewolucjonistów i wywrotowców, lecz nawet hierarchowie, dla których celibat jest głównym powodem spadku powołań kapłańskich. Biskupi katoliccy w Europie Zachodniej, Australii i USA z przerażeniem patrzą na statystyki, które pokazują, iż liczba księży dramatycznie spada. Import księży z Indii i Europy Środkowo-Wschodniej, w tym z Polski (co trzeci ksiądz katolicki w Europie jest Polakiem), stanowi dla biskupów jedynie doraźne rozwiązanie. Tym głośniejsze stają się głosy wielu katolików, aby pozwolić duchownym na zawieranie małżeństw, tak jak to jest praktykowane w Kościołach protestanckich, starokatolickich, prawosławnych, czy też zjednoczonych z Rzymem Kościołach wschodnich.

Ojcowie, mężowie i rebelianci
 
Na początku lipca odbyła się w Bostonie msza święta w plenerze. Jedna z wielu odprawianych w tym mieście. Celebrowało ją pięciu księży w normalnych strojach liturgicznych. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że podczas udzielania błogosławieństwa u całej piątki można było ujrzeć obrączki małżeńskie. Księża nadal uważają się za prawowiernych kapłanów, mimo iż władze kościelne odebrały im prawa, wynikające ze święceń kapłańskich. Kościół naucza bowiem, że samych święceń kapłańskich nie można kapłanowi odebrać, ponieważ stanowią one niezatarte piętno sakramentalne. Kościół może jednak pozbawić duchownego prawa do sprawowania czynności kapłańskich i jedynie w sytuacji bezpośredniego zagrożenia życia „ucywilniony” kapłan ma prawo udzielić ważnego rozgrzeszenia.
Żonaci księża z Bostonu oraz innych miast odprawiają msze święte, przewodniczą uroczystościom ślubnym, prowadzą pogrzeby. Wszystko to w prywatnych domach lub wynajętych od innych Kościołów budynkach sakralnych. Dbają o kontakty i wymianę doświadczeń z innymi żonatymi duchownymi, tymi ujawnionymi i tymi, którzy w obawie przed sądem kościelnym, ukrywają swoje rodziny. Jesteśmy jak słoń w salonie. Nie mówią o nas, ale my ciągle jesteśmy tutaj – mówi ks. Terence McDonough z Bostonu, który 20 lat temu zawarł związek małżeński.
Skandale pedofilskie w amerykańskim Kościele rzymskokatolickim, które pociągnęły za sobą bankructwo kilku diecezji, spowodowały wzrost krytycznych opinii nt. celibatu duchownych. Coraz więcej amerykańskich oraz zachodnioeuropejskich katolików chciałoby widzieć swoich proboszczów w roli ojców, bawiących się ze swoimi dziećmi na kościelnym podwórku lub chodzących do supermarketu po pieluchy bez obawy, że ktoś może na nich donieść do kurii. Nie wszyscy jednak mają tyle odwagi, co ich bostońscy koledzy i w tajemnicy prowadzą podwójne życie lub ze smutkiem mówią o samotności kapłana.
Nie zmienia to faktu, że w Kościele rzymskokatolickim są czynni duchowni, którzy za zgodą Rzymu, nie musieli rezygnować ze swoich rodzin. Są to przede wszystkim byli księża anglikańscy i protestanccy, którzy wystąpili ze swoich Kościołów z przyczyn dogmatycznych lub obyczajowych. Nie zgadzali się bądź to na wyświęcanie kobiet na duchownych lub aprobatę ich wspólnot dla błogosławienia par homoseksualnych.
Tocząca się w Kościele Anglii dyskusja nad dopuszczeniem kobiet do święceń biskupich (obecnie kobiety mogą być jedynie diakonkami i prezbiterkami) spowodowała, że niektórzy księża oraz kilku biskupów, grozi przejściem na katolicyzm, jeśli Kościół anglikański zgodzi się na konsekracje niewiast na biskupki. Na te doniesienia natychmiast zareagował rzymskokatolicki biskup Declan Lang, odpowiedzialny za dialog ekumeniczny z anglikanami, który powiedział, że Kościół potrzebuje katolików z przekonania, a nie protestu. Czy mamy stać się protestantami, ożenić się, a później powrócić do Kościoła katolickiego, aby nasi biskupi pozwolili nam na legalne posiadanie żon i dzieci? – pytają jednak z ironią rozgoryczeni kapłani.
Tylko nieliczni mają nadzieję na zmiany w dyscyplinie kościelnej. Pontyfikat Benedykta XVI nie zapowiada zmian w tej materii, a wręcz przeciwnie. To właśnie kardynał Joseph Ratzinger, jako wieloletni prefekt watykańskiej Kongregacji Nauki Wiary, odpowiedzialny był z jednej strony za utrzymanie twardej linii Kościoła ws. celibatu, a z drugiej to właśnie on koordynował sprawy duchownych anglikańskich, konwertujących na katolicyzm.
Jednym z najbardziej znanych dokumentów Kościoła katolickiego na temat celibatu jest encyklika Pawła VI Sacerdotalis celibatus z 1967 roku. Już na samym wstępie papież stwierdza: „Celibat kapłański, którego Kościół strzeże jakby jakiegoś jaśniejącego klejnotu swej korony, cieszy się bardzo wielką chwałą i uznaniem również w naszych czasach, kiedy to zarówno mentalność ludzka, jak i warunki materialne uległy głębokim przemianom.” Także Jan Paweł II wielokrotnie powtarzał w adohortacjach apostolskich i listach do kapłanów na Wielki Czwartek, że celibat jest charyzmatem, który bardziej wiąże kapłana z Chrystusem i Kościołem.

Żonaty ksiądz na zamówienie
 
64-letnia Louise Haggett jest założycielką organizacji „Celibat jest problemem” (Celibate Is The Issue - CITI). Zdecydowała się na ten krok 13 lat temu, gdy władze kościelne poinformowały ją, że nie można było wysłać księdza do jej umierającej matki. Powód? Braki kadrowe. Haggett zadała sobie trud przeprowadzenia badań na temat żonatych księży w Kościele rzymskokatolickim w USA.
Okazało się, że od 1980 roku, kiedy to Jan Paweł II wydał instrukcję, pozwalającą na udzielanie święceń kapłańskich byłym duchownym protestanckim, w USA było aż 100 księży katolickich, którzy konwertowali z innych Kościołów, najczęściej Kościoła Episkopalnego (anglikańskiego). Niektórych ex-pastorów upchnięto w katolickich Kościołach rytu wschodniego, które nie wymagają celibatu duchownych. Haggett porzuciła dobrze prosperujące przedsiębiorstwo i zainwestowała swoje oszczędności w CITI, aby zapewnić podobnie myślącym katolikom opiekę księży, „znających doświadczenia prawdziwego świata.” Według szacunków tylko w USA żyje 20 tys. żonatych księży katolickich. Według danych z 2002 roku jest ich na świecie ok. 110 tysięcy.
Haggett uruchomiła na stronie www.rentapriest.com (Wynajmij Księdza) inicjatywę, która oferuje katolikom możliwość kontaktu, rozmowy oraz przeprowadzenia wszystkich obrzędów kościelnych, począwszy od chrztu, a skończywszy na pogrzebie, przez żonatego kapłana. Stworzona została nawet bezpłatna infolinia 0-800-PRIEST-9, dzięki której można sobie zamówić żonatego księdza. Niektórzy żonaci kapłani mają własne parafie, które na pierwszy rzut oka niczym nie różnią się od tradycyjnych parafii rzymskokatolickich. Ta sama liturgia, czasami nawet odprawiana z większym namaszczeniem i bez zbędnych eksperymentów, te same modlitwy i stroje. Tylko ksiądz trochę inny, bo zaobrączkowany. Cieszę się, że nasz ksiądz potrafi nas zrozumieć w naszych dylematach wiary, lecz naszych codziennych problemach małżeńskich oraz tymi związanymi z wychowaniem dzieci – mówi 35-letnia Mary, matka trójki dzieci, jedna z parafianek żonatego księdza.
Żonaci księża podkreślają, że zniesienie obowiązkowego celibatu byłoby powrotem Kościoła do korzeni. W końcu celibat został narzucony w XII wieku. Pierwszy papież, św. Piotr, miał żonę, a nawet 39 papieży miało kobiety. Celibat był wprawdzie znany wcześnie, ale był kwestią wyboru i praktykowany był przez mnichów – argumentuje ks. John Shuster, żonaty kapłan.
Do działania postanowiła przystąpić Narodowa Rada Księży Katolickich w Australii (NCCP), do której należy połowa australijskiego kleru, w tym 42 biskupów, a wśród nich arcybiskup Sydney kardynał George Pell. Jeszcze w grudniu 2004 roku duchowni wysłali petycję do światowego Synodu Biskupów, który jesienią zbierze się w Rzymie pod przewodnictwem Benedykta XVI.
Księża zwrócili się do papieża i światowego episkopatu o zniesienie obowiązku celibatu, argumentując, że już dziś wiele parafii nie może zapewnić swoim wiernym coniedzielnej mszy świętej, nie mówiąc o stałej opiece duszpasterskiej. Uznawany za konserwatystę kardynał Pell zdystansował się od postulatów kolegów z NCCP. Nie zmienia to jednak faktu, że przygniatająca liczba australijskiego kleru nie przywiązuje do celibatu większej uwagi. Środowiska tradycjonalistyczne żalą się coraz częściej, że duchowni, głośno prezentujący tradycyjne stanowisko Kościoła nt. celibatu nie mają co liczyć na karierę naukową na fakultetach teologicznych. 

Polacy nie gęsi żonatych księży mają
 
Zwolennicy zachowania celibatu podkreślają, że celibat jest dowolny i nikt nie zmusza młodych mężczyzn do zostania duchownymi. Konserwatywni katolicy przytaczają zarówno teologiczne, jak i praktyczne argumenty za celibatem. Kapłan, sprawujący mszę św. działa w miejsce Chrystusa, a ten, jak donoszą wszystkie ewangelie, żony nie miał. Ponadto celibat jest wyrazem całkowitego poświęcenia się Bogu, wyrazem rezygnacji z tego świata na rzecz spraw boskich uosabianych na ziemi przez Kościół. I wreszcie celibat pozwala księdzu na całkowitą koncentrację na powierzonej mu wspólnocie wiernych.
Tyle teorii, a jaka jest praktyka? Lektura licznych ekspertyz psychologicznych pokazuje, że wielu księży po pierwszych latach uniesienia rolą kapłana zaczyna odczuwać potrzebę związania się z bliską osobą, kobietą lub mężczyzną. Nie trzeba nawet sięgać po specjalistyczne publikacje. Wystarczy odwiedzić Czaterię, jeden z najpopularniejszych polskich czatów, by na kanałach o tematyce neutralnej, bądź też erotycznej, spotkać duchownych, którzy szukają krótkich spotkań na jedną noc lub miłości życia, tudzież chcą po prostu pogadać, zanim pójdą spać i rzucą się następnego dnia w rutynę codzienności. W nie jednej polskiej wsi czy miasteczku można dowiedzieć się o proboszczach, którzy z cichym przyzwoleniem parafian, mają na plebani „gosposię”. Jeśli ksiądz jest „swój chłop”, wierni potrafią przymknąć oko na „słabość księdza”.
Żonaci księża działają również w Polsce. Od 1998 roku mają także swoją nieformalną organizację, a od niedawna stronę internetową Prezbiter.pl, na której oferują grupy wsparcia dla kolegów, byłych, jak i obecnych księży, zakonników i ich rodzin. Najczęściej powtarzanym słowem przez żonatych księży jest chyba nadzieja. To ona pozwala im wierzyć, że może kiedyś, za kilka lat coś się zmieni. Czy tak będzie?

wtorek, 21 lutego 2012

Między czasie :)

Witam Was, drodzy czytelnicy moich blogów! 

Z góry przepraszam, że w ostatnim czasie pokazuję się coraz mniej wpisów własnych. Niestety nie mam teraz zbytnio czasu na regularne uzupełnianie moich blogów. Mam nadzieje, że nie odrzucę Was tą przerwą, i po wznowieniu wpisów, nadal będziecie aktywnie uczestniczyć w życiu moich opisów każdej kategorii blogowej :)

Aby pokazać Wam co pochłonęło mój cenny czas Zapraszam do odwiedzenia mojej strony reklamowej, nad którą ostatnio pracowałem. Praca głównie pochłonęła rozmaite testy, które potwierdziły w 100% skuteczność systemu :)

Bardzo proszę zerknąć : !! ZMIEŃ SWOJE ŻYCIE !!

Myślę, że przyczynię się do zmiany życia każdego z Was!!

Pozdrawiam Artur!

środa, 8 lutego 2012

Świetna oferta LONDONAY!

Witam!!
W moim programie partnerskim, ukazała się bardzo ciekawa oferta TUTAJ!
Polega ona na kupnie kuponu rabatowego, dzięki któremu możemy nabyć wszelakie markowe produkty z każdej kategorii w niewyobrażalnie niskich cenach.

Tak jak można przeczytać w oferowanym prze zemnie artykule, jest to "Szok Niskich cen" --> idealna nazwa dla tej promocji, gdyż jest na prawdę ciekawa :) Z cała serią możecie się zapoznać TUTAJ!

Szczerze polecam i zapraszam do zakupu ciekawych produktów w wyjątkowo niskich cenach !!

niedziela, 5 lutego 2012

Księża i zakonnicy w serialach TVP

Katoliccy księża i zakonnice coraz częściej pojawiają się w serialach TVP - w "Siostrach", "Ojcu Mateuszu", "Plebanii", "Złotopolskich", "Klanie" czy "Ranczu". Wszystkie te telenowele łączy jedno: pokazują duchownych w dobrym świetle.


Ksiądz w serialu TVP jest zwykle mędrcem, do którego sielska wieś - zdrowa tkanka narodu - ciągnie po radę. Czy faktycznie tak wygląda nasza prowincja? Anna Pietraszek, doradca Zarządu TVP ds. produkcji filmowej, reżyserka i przedstawicielka Katolickiego Stowarzyszenia Dziennikarzy: - Nikt nie zwraca się do mnie o rozpatrywanie tematyki seriali. Jako widz nie doszukiwałabym się tutaj dodatkowych motywacji, że TVP wybiera do produkcji seriale z księdzem jako bohaterem. Motywy są inne, marketingowe - seriale mają być takie, żeby dużo widzów je oglądało.

Ksiądz Andrzej Luter, teolog, znawca kina i współpracownik miesięcznika "Więź", przyznaje, że produkcje TVP nie mają wiele wspólnego z rzeczywistością. Postaci duchownych są jednowymiarowe, bo taka jest przypadłość wszystkich telenowel. Czy rzeczywistość szpitala z "Na dobre i na złe" jest prawdziwa? Nie jest. I na plebanii też jest inna niż np. w "Plebanii". "Ranczo" z kolei pozuje na komediowego "Don Camilla", choć jedno od drugiego dzielą lata świetlne, a w "Ojcu Mateuszu" jest ksiądz, który jeździ na rowerze po mieście i odkrywa przestępców - takiego wypadku w przyrodzie nie ma, bo to nie jest zadanie księdza. Jeszcze by tego brakowało. W tych telenowelach zdarzają się sytuacje prawdopodobne, ale życie jest bardziej skomplikowane. Ksiądz ma swoje problemy i dramaty. Prawdy o wyborach ludzkich, metafizycznych, transcendencji nie ma w nich za grosz - mówi.

Prof.
Magdalena Środa, etyk i filozof: - Seriale pokazują marzenia. Ksiądz jest poczciwy, miły, pełen poświęcenia, myśli o bliźnich, podczas gdy w rzeczywistości myśli nie tylko o nich, ale także o własnych problemach materialnych. Księża to w większości ludzie niewykształceni, prości - czasem poczciwi, a czasem głupi. Jak my wszyscy. Z powodu celibatu środowisko duchownych ma problem z własną seksualnością. Tego żaden serial nie pokaże, tak jak nie pokaże np. kobiety, która dokonała aborcji, czy szefa wielkiej firmy, który jest homoseksualistą. A szkoda, bo seriale mogą wpływać na ludzi, jednocześnie ich bawiąc. Myślę, że obecny w serialu "Klan" chłopiec z zespołem Downa zyskał sporo sympatii, co zmieniło nasze postawy wobec innych dzieci z podobnym problemem.

Zawód jak każdy inny

Czy obecność wyidealizowanych duchownych na ekranach TVP wynika z tego, że telewizją publiczną zawładnęli ludzie o konserwatywnych poglądach, czy może to znak czasu? Anna Pietraszek: - Nie dostrzegam niczego złego w tym, że w serialach Telewizji Polskiej występują księża czy zakonnice. Są elementem naszej rzeczywistości, więc możemy o nich opowiadać tak samo jak o obywatelach wykonujących inne zawody.

Ks. Andrzej Luter: - Telenowele penetrują wszystkie środowiska - po lekarzach, prawnikach, dziennikarzach przyszła kolej na duchownych. Widzowie to chwycili, bo duchowni to środowisko zamknięte, ludzie chcą wiedzieć, jak wygląda plebania czy parafia z drugiej strony. Ale za chwilę to też się przeje. Wyobraźnia scenarzystów nie ma końca.

Prof. Magdalena Środa uważa, że to wynik koniunkturalizmu. - Jak ktoś chce zarobić na telewizji publicznej, to przecież nie nakręci serialu o gejach, tylko o księżach, bo wiadomo, że każdy to w tej telewizji kupi. Ci, którzy takie seriale zamawiają, widocznie chcą, żeby ten naród był prosty, szukający pomocy u duchownego, w modlitwie, na pielgrzymkach, w cudach, a nie silił się na rozwój, indywidualizm, oświecenie, samodzielność, racjonalność. Ciągle jesteśmy społeczeństwem plebejskim. Żyjemy od Kościoła do telewizji i od telewizji do Kościoła. Ale gdy się popatrzy na jakąś małą wieś, to widać, że tam nie ma żadnej wspólnoty sąsiedzkiej, ludzie sobie nie pomagają, nie odwiedzają się. Idą do tego Kościoła, bo nie można inaczej, a potem zamykają się w domach, włączają telewizor i mają tam tego swego lepszego księdza. Polska na Kościele stoi i na tych, którzy nie ośmielają się tej prawdy krytykować. Bo po co? Jest tak jak było w komunizmie: nie wychylaj się, to i przetrwasz, i zarobisz - komentuje.

Konkurencja śpi spokojnie

Seriale z księżmi w rolach głównych biją w Polsce rekordy oglądalności - np. średnia oglądalność "Ojca Mateusza" przekracza 4 mln widzów. Dlaczego więc w takie produkcje nie inwestują stacje komercyjne?

Dariusz Gąsiorowski, dyrektor departamentu produkcji fabularnej w
TVN: - Nigdy nie trafiliśmy na projekt serialu o środowisku księży czy zakonnic, który by nas pociągał. Gdybyśmy go dostali, to patrzylibyśmy, czy ma szansę zainteresować widownię, na jakiej nam najbardziej zależy, czyli tę w wieku 16-49 lat. Seriale o duchownych w telewizji publicznej mają bardzo dobre wyniki oglądalności - ale to głównie starsza widownia, powyżej 50. roku życia. My jesteśmy stacją wielkomiejską i młodą. Czy kręciłoby nas stworzenie serialu, w którym księdza pokazujemy w sposób inny, niż robią to obecnie koledzy w TVP? Tak, ale inny nie oznacza negatywny. Scenariusz musiałby być świeży, współczesny, żywy. Telewizja publiczna tworzy historie bardziej tradycyjne, bo tak rozpoznaje swoją widownię i nie ryzykuje wychodzenia poza ten kanon.

Na pytanie, czy nie jest tych seriali już za dużo, Pietraszek z TVP odpowiada: - Jesteśmy krajem katolickim, w którym większość obywateli deklaruje, że są praktykującymi katolikami, a w ich domach na ścianach wiszą krzyże - a przecież nie we wszystkich serialach Telewizji Polskiej one się pojawiają, np. w "M jak miłość" ich nie ma. Księża i zakonnice występują w wielu naszych produkcjach być może dlatego, że często spotykamy ich w naszych rodzinach. Seriale z ich udziałem pokazują bliską polskim widzom rzeczywistość, dlatego są tak lubiane.

Jak to wygląda z perspektywy przedstawiciela Kościoła? Ks. Luter: - Pozytywne, momentami nieznośnie sentymentalne, a czasami kiczowate przedstawianie księży w produkcjach telewizyjnych niespecjalnie pomoże Kościołowi, bo życie nie jest takie proste. Ale telenowele też nie zaszkodzą, bo są poza rzeczywistością. Wprowadzają widzów w świat, który nie istnieje. Może ludzie tęsknią za takim światem?

Rozmowa z prof. dr hab. Wiesławem Godzicem, wykładowcą SWPS

Danuta Subbotko: Nigdy w historii TVP nie było aż tylu seriali z udziałem księży i zakonnic...

Prof. Wiesław Godzic: Kler - pokazywany w dobrym świetle - to fragment polskiej tradycji ludowej. Telewizja Polska cynicznie - w moim przekonaniu - wykorzystuje ten motyw, licząc na oglądalność. W większości tych seriali nie ma pomysłu na konstrukcję postaci. Z wyjątkiem jednego: księża czy zakonnice mają być sympatyczni, serdeczni, powodujący, że być może więcej z nas powróci czy wejdzie do Kościoła.

TVP prowadzi misję ewangelizacji społeczeństwa, jak Kościół w Afryce?

- Jeśli nawet, to tylko taką naskórkową, mówiącą: kochaj księdza, bo nosi habit.


Czy ten serialowy obraz księdza mędrca i parafialnej sielanki jest prawdziwy?

- To przedstawienie stereotypowe, co nie znaczy, że tacy księża i zakonnice się nie zdarzają. Obraz w tych serialach jest zbudowany na myśleniu życzeniowym - widzimy na ekranie postać księdza, który jest ciepły i pomaga wykluczonym, takiego z tradycji franciszkańskiej, księdza-braciszka, spowiednika, któremu wierzymy - to jest pragnienie człowieka zagubionego w dzisiejszym świecie.

Ale współczesna popkultura widzi te postaci inaczej. Pełno jest tu przedstawień erotycznych czy quasi-erotycznych osób duchownych - przypomnijmy sobie reklamy Benettona. We współczesnej ikonografii nierzadko można spotkać księdza, który jest pazerny i zawistny, a zakonnica rodem z Natalii Rolleczek i jej "Drewnianego różańca", czyli kojarząca się z drastycznymi sposobami edukacyjnymi. Te seriale nawet nie próbują się z tym mierzyć.

Kiedy w internecie pojawiła się informacja o nowym serialu "Siostry", na jednym z forów ktoś napisał: "Ciekawe, czy będą biły dzieci z liścia?", bo akurat zbiegło się to z informacją o zakonnicy, która uderzyła chore dziecko. Dlaczego żaden z tych seriali nie porusza tak drażliwych tematów?

- To polska specyfika. W
USA o każdym zawodzie jest jakiś serial, więc i u nas - jeśli potraktować kapłaństwo jako zawód - może taki być, tyle że powinien być dobrze wymyślony, krwisty, co nie znaczy tabloidowy. Myślę, że Kościół osiągnąłby więcej, gdyby pokazywano przykłady dobre i złe, piętnując przy tym te drugie. My cofamy się w krytyce społecznej - jest to o tyle niebezpieczne, że lukrowanie wzmaga postawy antyklerykalne.

Myślę, że te seriale są próbą spełnienia oczekiwań starszej widowni, wiernej TVP. Oczywiście
telewizja publiczna ma prawo robić takie rzeczy - pod warunkiem, że pokaże także serial o księżach będący wyzwaniem intelektualnym. Kilka lat temu wielkie nadzieje wiązaliśmy z realistycznym i odważnym przedstawieniem rozterek i wątpliwości współczesnego księdza opisanym przez Jana Grzegorczyka w "Adieu. Przypadki księdza Grosera". Wielu ludzi Kościoła chwaliło takie ujęcie tematu, ale nurt pisarski z tego nie powstał. Nie ma u nas tak poważnie naszkicowanego obrazu homoseksualizmu wśród kleru jak choćby w filmie "Ksiądz" Antonii Bird.

TVP nie proponuje nam żadnej dyskusji o katolicyzmie. Działa po linii najmniejszego oporu, a podstawową rolą telewizji publicznej jest jednak budowanie świadomości widza. Pomysłem godnym telewizji publicznej powinno być pokazanie roli wiary i idei Boga w dzisiejszym świecie - tak jak to robił Kieślowski.
Źródło: Gazeta Wyborcza

wtorek, 10 stycznia 2012

Ile zarabiają Księża, Kapłani, Duchowni??

GazetaPraca.pl policzyła, ile zarabiają księża. Biedny - 580 zł na miesiąc. Bogaty - prawie 10 tysięcy. Oto, jak - krok po kroku - do tego doszliśmy.

Ile zarabia ksiądz? Wystarczy rzucić takie hasło - gdziekolwiek: w tramwaju, urzędzie skarbowym, u cioci na imieninach - by wywołać burzę. No bo tak naprawdę - to ile oni zarabiają?

- Nowa plazma i buty ecco za 700 zł? Pewnie, że sobie kupię. Ale najpierw pożycz mi stówę do pierwszego, bo nie mam za co dojechać do chorych - tymi słowami skwitował zaprzyjaźniony ksiądz Sławek moje pytanie, ile zarabia i czy to prawda, że nosi się z zamiarem poczynienia kosztownych zakupów. Ksiądz - żebrak? Nie chce się wierzyć, prawda? A jednak: wiele wskazuje na to, że obok księży krezusów sporą część społeczności kleru stanowią bardzo niezamożni kapłani.

Obyś był katechetą. To pewne

Problem w tym, że w oczy rzucają się zawsze księża, którzy mają pieniędzy jak lodu. Skąd? To proste. Chociaż oficjalnie nikt nie chce o tym mówić, sami księża przyznają: gdyby nie dzierżawy gruntów i budynków, jakie się na nich znajdują, klepali by biedę. Ale zacznijmy od początku.

- Najpierw powiedzmy jasno: ksiądz może utrzymywać się z pracy w szkole lub w innej instytucji (areszt śledczy, więzienie, wojsko, straż graniczna - itp.). I jest naprawdę wielu takich Księzy - mówi ks. Mariusz Kuciński, rzecznik prasowy Kurii Diecezjalnej w Bydgoszczy. Ile wtedy zarabia? Dokładnie tyle, co jego koledzy po fachu. Może też awansować (np. jako nauczyciel) i wtedy ma zarobki odpowiednio wyższe. Dla porównania: w szkole nauczyciel-stażysta (najniższy szczebel drabiny awansu) zarabia 1218 zł brutto (na rękę - około 850 zł. nauczyciel dyplomowany (najwyższy szczebel awansu) ma prawie dwa razy tyle na rękę: ponad 1500 zł co miesiąc. Do tego dochodzą jeszcze nadgodziny (około 100 zł miesięcznie), trzynastki, "wakacyjne" i co najważniejsze: szkoła płaci ZUS. Zatem nauczyciel - katecheta ma zapewnioną w przyszłości emeryturę. Jak się okaże za chwilę - to wcale nie takie oczywiste.

Jak więc łatwo obliczyć, ksiądz zatrudniony na pełnym etacie w szkole może zarobić miesięcznie od 1000 do 1600 zł.

Zazwyczaj taki kapłan ma jeszcze obowiązki parafialne - odprawia msze, siedzi w biurze, chodzi "po kolędzie". Do tych pieniędzy należy więc dodać zazwyczaj inne. jak duże? Tutaj zaczynają się prawdziwe emocje.

Legendarne "co łaska"

W 2004 roku CBOS przeprowadził badania dotyczące postrzeganych i postulowanych zarobków Polaków. jasno one wykazały, że Polacy odbierają zarobki kleru jako szczególnie zawyżone. Według opinii społecznej wynoszą one średnio 5 026 zł. Przyjrzyjmy się, jak jest naprawdę.

No - może "prawie naprawdę". Bo pieniądze u księży to nie tylko temat tabu. To temat po prostu nie zbadany, ani nie usystematyzowany. Zanim zaczniemy go drążyć, jedno zdanie wyjaśnienia. Kiedy mówimy "zarobki księży" to o czym myślimy od razu? Tak jest, o owej legendarnej "tacy" zbieranej co niedziela, z której podobno da się dobrze żyć i kupić nowe Audi A6. Tymczasem z tacy ksiądz nie ogląda ani złotówki. Te pieniądze są przeznaczane na parafialne wydatki, związane z utrzymaniem kościoła i biura parafialnego. A więc za to płaci się np. za prąd w kościele, za wodę, za remonty itp. Spora część tacy trafia do kurii. W jakim charakterze? Otóż w charakterze podatku. Tak jest - księża zatrudnieni w parafiach, jeśli nie mają dodatkowych dochodów i nie są katechetami, płacą podatek zryczałtowany obliczany według liczby parafian. Składkę ZUS księża parafialni muszą płacić sami. Składka duchownych ze zgromadzeń zakonnych jest pokrywana z tzw. funduszu kościelnego powstałego w 1950 r. po odebraniu Kościołowi gruntów.

Z czego więc żyje ksiądz? Ano właśnie.

Jak podaje Katolicka Agencja Informacyjna, podstawowym dochodem polskiego księdza jest stypendium mszalne. Czyli ofiara składana przez wiernych przy odprawianiu mszy w określonej intencji. Jaśniej: to te pieniądze, które płacimy w zakrystii, "zamawiając" mszę. Księża muszą zapisywać poszczególne datki w specjalnej księdze parafialnej i zatrzymują je, lub też zostają one podzielone przez proboszcza na wszystkich księży pracujących w parafii. Z tego tytułu w parafii wielkomiejskiej ksiądz otrzymuje przeciętnie 900-1000 zł miesięcznie, natomiast w parafii wiejskiej 400-600 zł - według danych z archidiecezji krakowskiej z 2006 roku.

To są jednak dane uśrednione. Należy pamiętać, że są takie parafie (wcale nie wyjątek!), w których mszy zamawianych jest bardzo mało. Ile tam zarobi ksiądz? 100 - 200 złotych na miesiąc. I kwita.

Chrzest - 500 zł

Następne źródło pieniędzy dla kleru to tzw. "iura stolae". To ofiary, które wierni składają przy okazji sakramentów: chrztu, ślubu, pogrzebu czy poświęcenia przedmiotów i miejsc oraz zapowiedzi. I znowu: są parafie, w których księża mają pełne ręce roboty przy chrztach i ślubach, a w innych panuje zastój. Niektórzy proboszczowie ustalają cenniki za każdą z czynności, inni rzeczywiście wołają "co łaska". Jedni więc zarabiają na tym dużo, inni - tyle, co kot napłakał.

Przeciętnie ludzie jednak płacą ok. 500 zł za ślub, 700 - 800 za pogrzeb i ok. 100 za chrzest. Pieniądze te "idą" do wspólnej parafialnej kasy proboszcza i wikariuszów. To proboszcz zadecyduje ostatecznie, ile wypłacić księdzu - wikariuszowi "kieszonkowego". Niektórzy księża proboszczowie płacą "swoim" wikarym stałe stawki, np. 100 zł za ślub, 200 za pogrzeb, 50 za chrzest. Albo - rzadziej i to w małych parafiach - pół na pół. Krótko mówiąc: proboszcz może zarobić z tego tytułu nawet cztery - pięć tysięcy złotych miesięcznie. Wszystko zależy od ilości chrztów i pogrzebów oraz wielkości parafii.

Uśredniając: z tytułu "iura stolae" zarobki księży kształtują się w widełkach 100 - 5000 zł. Spory rozrzut, prawda? Pamiętajmy jednak, że nie mamy tutaj żadnych informacji statystycznych.

Dochody ekstra

Czy to wszystkie pieniądze, jakie, mówiąc brzydko, można zarobić "na parafii"? Nie. Są jeszcze ekstrasy, czyli dochody specjalne.

Głównym takim dochodem - przyznajmy: sezonowym - jest ofiara z kolędy. Przeciętny ksiądz w średniej wielkości parafii miejskiej musi obejść "po kolędzie" dziennie blisko 20 rodzin. Średnio każdy daje do koperty 50 zł. Wychodzi - znowu: średnio - 1000 zł. Co się dzieje z tymi pieniędzmi?
Dysponuje nimi proboszcz. Zazwyczaj wypłaca część księdzu, który kolędował po rodzinach i przyniósł do parafii tych kilkanaście kopert. Część przeznacza na pilne potrzeby parafii (remonty kościoła, woda, gaz - z tacy wszystkiego nie da się opłacić). Ile zostaje? Oto wielka zagadka. Ale dla rachunku przyjmijmy, że ksiądz zarabia 100 zł dziennie na kolędzie. Mnożąc przez dziesięć dni, wychodzi nam 1000 zł ekstra w roku.

Następny ekstras to pieniądze za opłatki, wrzucane w kopertach do tacy w okresie Bożego Narodzenia. Część z nich odprowadzana jest jako zapłata dla wykonawcy/dostawcy. Część - trafia do parafii na bieżące potrzeby. Księża raczej nie mają z tego ani złotówki.

Podsumujmy zatem

Weźmy statystycznego księdza polskiego. nie proboszcza, bo ci to osobna kategoria. Weźmy młodego wikarego.
•  Uczy w szkole. Może zarobić od 1000 do 1600 zł.
•  Ofiary za msze to widełki 400 - 1000 zł.
•  Ofiary "iura stolae" - 100 - 1000 zł miesięcznie (nie mówimy o proboszczach!).
•  Kolęda i inne zarobki ekstra - co miesiąc ok. 80 zł.

Wychodzi więc, że najuboższy ksiądz - nie uczący w szkole - może zarabiać średnio co miesiąc 580 zł. Ksiądz uczący w szkole zarobi najmniej 1580 zł. Młody wikariusz uczący w szkole, pracujący w dużej i bogatej parafii może zarobić nawet prawie 4000 zł. Zarobki proboszczów kształtują się w widełkach od 2 do 10 tysięcy zł (dochodzą jeszcze pieniądze z tytułu gruntów i obiektów, które podmioty dzierżawią od parafii, opłaty za miejsca na cmentarzu, honoraria autorskie itp.).

Ile zarobi biskup

Biskupi - co ciekawe - nie mają pensji. Mają za to bardzo małe kieszonkowe (500-700 zł miesięcznie), płacone przez kurie. Oprócz tego mają zapewnione mieszkanie, wyżywienie, samochód i wszystkie potrzebne im rzeczy. Np. abp Józef Życiński nie dostaje w ogóle żadnych pieniędzy z własnej kurii, bo się ich po prostu zrzekł.