wtorek, 21 lutego 2012

Między czasie :)

Witam Was, drodzy czytelnicy moich blogów! 

Z góry przepraszam, że w ostatnim czasie pokazuję się coraz mniej wpisów własnych. Niestety nie mam teraz zbytnio czasu na regularne uzupełnianie moich blogów. Mam nadzieje, że nie odrzucę Was tą przerwą, i po wznowieniu wpisów, nadal będziecie aktywnie uczestniczyć w życiu moich opisów każdej kategorii blogowej :)

Aby pokazać Wam co pochłonęło mój cenny czas Zapraszam do odwiedzenia mojej strony reklamowej, nad którą ostatnio pracowałem. Praca głównie pochłonęła rozmaite testy, które potwierdziły w 100% skuteczność systemu :)

Bardzo proszę zerknąć : !! ZMIEŃ SWOJE ŻYCIE !!

Myślę, że przyczynię się do zmiany życia każdego z Was!!

Pozdrawiam Artur!

środa, 8 lutego 2012

Świetna oferta LONDONAY!

Witam!!
W moim programie partnerskim, ukazała się bardzo ciekawa oferta TUTAJ!
Polega ona na kupnie kuponu rabatowego, dzięki któremu możemy nabyć wszelakie markowe produkty z każdej kategorii w niewyobrażalnie niskich cenach.

Tak jak można przeczytać w oferowanym prze zemnie artykule, jest to "Szok Niskich cen" --> idealna nazwa dla tej promocji, gdyż jest na prawdę ciekawa :) Z cała serią możecie się zapoznać TUTAJ!

Szczerze polecam i zapraszam do zakupu ciekawych produktów w wyjątkowo niskich cenach !!

niedziela, 5 lutego 2012

Księża i zakonnicy w serialach TVP

Katoliccy księża i zakonnice coraz częściej pojawiają się w serialach TVP - w "Siostrach", "Ojcu Mateuszu", "Plebanii", "Złotopolskich", "Klanie" czy "Ranczu". Wszystkie te telenowele łączy jedno: pokazują duchownych w dobrym świetle.


Ksiądz w serialu TVP jest zwykle mędrcem, do którego sielska wieś - zdrowa tkanka narodu - ciągnie po radę. Czy faktycznie tak wygląda nasza prowincja? Anna Pietraszek, doradca Zarządu TVP ds. produkcji filmowej, reżyserka i przedstawicielka Katolickiego Stowarzyszenia Dziennikarzy: - Nikt nie zwraca się do mnie o rozpatrywanie tematyki seriali. Jako widz nie doszukiwałabym się tutaj dodatkowych motywacji, że TVP wybiera do produkcji seriale z księdzem jako bohaterem. Motywy są inne, marketingowe - seriale mają być takie, żeby dużo widzów je oglądało.

Ksiądz Andrzej Luter, teolog, znawca kina i współpracownik miesięcznika "Więź", przyznaje, że produkcje TVP nie mają wiele wspólnego z rzeczywistością. Postaci duchownych są jednowymiarowe, bo taka jest przypadłość wszystkich telenowel. Czy rzeczywistość szpitala z "Na dobre i na złe" jest prawdziwa? Nie jest. I na plebanii też jest inna niż np. w "Plebanii". "Ranczo" z kolei pozuje na komediowego "Don Camilla", choć jedno od drugiego dzielą lata świetlne, a w "Ojcu Mateuszu" jest ksiądz, który jeździ na rowerze po mieście i odkrywa przestępców - takiego wypadku w przyrodzie nie ma, bo to nie jest zadanie księdza. Jeszcze by tego brakowało. W tych telenowelach zdarzają się sytuacje prawdopodobne, ale życie jest bardziej skomplikowane. Ksiądz ma swoje problemy i dramaty. Prawdy o wyborach ludzkich, metafizycznych, transcendencji nie ma w nich za grosz - mówi.

Prof.
Magdalena Środa, etyk i filozof: - Seriale pokazują marzenia. Ksiądz jest poczciwy, miły, pełen poświęcenia, myśli o bliźnich, podczas gdy w rzeczywistości myśli nie tylko o nich, ale także o własnych problemach materialnych. Księża to w większości ludzie niewykształceni, prości - czasem poczciwi, a czasem głupi. Jak my wszyscy. Z powodu celibatu środowisko duchownych ma problem z własną seksualnością. Tego żaden serial nie pokaże, tak jak nie pokaże np. kobiety, która dokonała aborcji, czy szefa wielkiej firmy, który jest homoseksualistą. A szkoda, bo seriale mogą wpływać na ludzi, jednocześnie ich bawiąc. Myślę, że obecny w serialu "Klan" chłopiec z zespołem Downa zyskał sporo sympatii, co zmieniło nasze postawy wobec innych dzieci z podobnym problemem.

Zawód jak każdy inny

Czy obecność wyidealizowanych duchownych na ekranach TVP wynika z tego, że telewizją publiczną zawładnęli ludzie o konserwatywnych poglądach, czy może to znak czasu? Anna Pietraszek: - Nie dostrzegam niczego złego w tym, że w serialach Telewizji Polskiej występują księża czy zakonnice. Są elementem naszej rzeczywistości, więc możemy o nich opowiadać tak samo jak o obywatelach wykonujących inne zawody.

Ks. Andrzej Luter: - Telenowele penetrują wszystkie środowiska - po lekarzach, prawnikach, dziennikarzach przyszła kolej na duchownych. Widzowie to chwycili, bo duchowni to środowisko zamknięte, ludzie chcą wiedzieć, jak wygląda plebania czy parafia z drugiej strony. Ale za chwilę to też się przeje. Wyobraźnia scenarzystów nie ma końca.

Prof. Magdalena Środa uważa, że to wynik koniunkturalizmu. - Jak ktoś chce zarobić na telewizji publicznej, to przecież nie nakręci serialu o gejach, tylko o księżach, bo wiadomo, że każdy to w tej telewizji kupi. Ci, którzy takie seriale zamawiają, widocznie chcą, żeby ten naród był prosty, szukający pomocy u duchownego, w modlitwie, na pielgrzymkach, w cudach, a nie silił się na rozwój, indywidualizm, oświecenie, samodzielność, racjonalność. Ciągle jesteśmy społeczeństwem plebejskim. Żyjemy od Kościoła do telewizji i od telewizji do Kościoła. Ale gdy się popatrzy na jakąś małą wieś, to widać, że tam nie ma żadnej wspólnoty sąsiedzkiej, ludzie sobie nie pomagają, nie odwiedzają się. Idą do tego Kościoła, bo nie można inaczej, a potem zamykają się w domach, włączają telewizor i mają tam tego swego lepszego księdza. Polska na Kościele stoi i na tych, którzy nie ośmielają się tej prawdy krytykować. Bo po co? Jest tak jak było w komunizmie: nie wychylaj się, to i przetrwasz, i zarobisz - komentuje.

Konkurencja śpi spokojnie

Seriale z księżmi w rolach głównych biją w Polsce rekordy oglądalności - np. średnia oglądalność "Ojca Mateusza" przekracza 4 mln widzów. Dlaczego więc w takie produkcje nie inwestują stacje komercyjne?

Dariusz Gąsiorowski, dyrektor departamentu produkcji fabularnej w
TVN: - Nigdy nie trafiliśmy na projekt serialu o środowisku księży czy zakonnic, który by nas pociągał. Gdybyśmy go dostali, to patrzylibyśmy, czy ma szansę zainteresować widownię, na jakiej nam najbardziej zależy, czyli tę w wieku 16-49 lat. Seriale o duchownych w telewizji publicznej mają bardzo dobre wyniki oglądalności - ale to głównie starsza widownia, powyżej 50. roku życia. My jesteśmy stacją wielkomiejską i młodą. Czy kręciłoby nas stworzenie serialu, w którym księdza pokazujemy w sposób inny, niż robią to obecnie koledzy w TVP? Tak, ale inny nie oznacza negatywny. Scenariusz musiałby być świeży, współczesny, żywy. Telewizja publiczna tworzy historie bardziej tradycyjne, bo tak rozpoznaje swoją widownię i nie ryzykuje wychodzenia poza ten kanon.

Na pytanie, czy nie jest tych seriali już za dużo, Pietraszek z TVP odpowiada: - Jesteśmy krajem katolickim, w którym większość obywateli deklaruje, że są praktykującymi katolikami, a w ich domach na ścianach wiszą krzyże - a przecież nie we wszystkich serialach Telewizji Polskiej one się pojawiają, np. w "M jak miłość" ich nie ma. Księża i zakonnice występują w wielu naszych produkcjach być może dlatego, że często spotykamy ich w naszych rodzinach. Seriale z ich udziałem pokazują bliską polskim widzom rzeczywistość, dlatego są tak lubiane.

Jak to wygląda z perspektywy przedstawiciela Kościoła? Ks. Luter: - Pozytywne, momentami nieznośnie sentymentalne, a czasami kiczowate przedstawianie księży w produkcjach telewizyjnych niespecjalnie pomoże Kościołowi, bo życie nie jest takie proste. Ale telenowele też nie zaszkodzą, bo są poza rzeczywistością. Wprowadzają widzów w świat, który nie istnieje. Może ludzie tęsknią za takim światem?

Rozmowa z prof. dr hab. Wiesławem Godzicem, wykładowcą SWPS

Danuta Subbotko: Nigdy w historii TVP nie było aż tylu seriali z udziałem księży i zakonnic...

Prof. Wiesław Godzic: Kler - pokazywany w dobrym świetle - to fragment polskiej tradycji ludowej. Telewizja Polska cynicznie - w moim przekonaniu - wykorzystuje ten motyw, licząc na oglądalność. W większości tych seriali nie ma pomysłu na konstrukcję postaci. Z wyjątkiem jednego: księża czy zakonnice mają być sympatyczni, serdeczni, powodujący, że być może więcej z nas powróci czy wejdzie do Kościoła.

TVP prowadzi misję ewangelizacji społeczeństwa, jak Kościół w Afryce?

- Jeśli nawet, to tylko taką naskórkową, mówiącą: kochaj księdza, bo nosi habit.


Czy ten serialowy obraz księdza mędrca i parafialnej sielanki jest prawdziwy?

- To przedstawienie stereotypowe, co nie znaczy, że tacy księża i zakonnice się nie zdarzają. Obraz w tych serialach jest zbudowany na myśleniu życzeniowym - widzimy na ekranie postać księdza, który jest ciepły i pomaga wykluczonym, takiego z tradycji franciszkańskiej, księdza-braciszka, spowiednika, któremu wierzymy - to jest pragnienie człowieka zagubionego w dzisiejszym świecie.

Ale współczesna popkultura widzi te postaci inaczej. Pełno jest tu przedstawień erotycznych czy quasi-erotycznych osób duchownych - przypomnijmy sobie reklamy Benettona. We współczesnej ikonografii nierzadko można spotkać księdza, który jest pazerny i zawistny, a zakonnica rodem z Natalii Rolleczek i jej "Drewnianego różańca", czyli kojarząca się z drastycznymi sposobami edukacyjnymi. Te seriale nawet nie próbują się z tym mierzyć.

Kiedy w internecie pojawiła się informacja o nowym serialu "Siostry", na jednym z forów ktoś napisał: "Ciekawe, czy będą biły dzieci z liścia?", bo akurat zbiegło się to z informacją o zakonnicy, która uderzyła chore dziecko. Dlaczego żaden z tych seriali nie porusza tak drażliwych tematów?

- To polska specyfika. W
USA o każdym zawodzie jest jakiś serial, więc i u nas - jeśli potraktować kapłaństwo jako zawód - może taki być, tyle że powinien być dobrze wymyślony, krwisty, co nie znaczy tabloidowy. Myślę, że Kościół osiągnąłby więcej, gdyby pokazywano przykłady dobre i złe, piętnując przy tym te drugie. My cofamy się w krytyce społecznej - jest to o tyle niebezpieczne, że lukrowanie wzmaga postawy antyklerykalne.

Myślę, że te seriale są próbą spełnienia oczekiwań starszej widowni, wiernej TVP. Oczywiście
telewizja publiczna ma prawo robić takie rzeczy - pod warunkiem, że pokaże także serial o księżach będący wyzwaniem intelektualnym. Kilka lat temu wielkie nadzieje wiązaliśmy z realistycznym i odważnym przedstawieniem rozterek i wątpliwości współczesnego księdza opisanym przez Jana Grzegorczyka w "Adieu. Przypadki księdza Grosera". Wielu ludzi Kościoła chwaliło takie ujęcie tematu, ale nurt pisarski z tego nie powstał. Nie ma u nas tak poważnie naszkicowanego obrazu homoseksualizmu wśród kleru jak choćby w filmie "Ksiądz" Antonii Bird.

TVP nie proponuje nam żadnej dyskusji o katolicyzmie. Działa po linii najmniejszego oporu, a podstawową rolą telewizji publicznej jest jednak budowanie świadomości widza. Pomysłem godnym telewizji publicznej powinno być pokazanie roli wiary i idei Boga w dzisiejszym świecie - tak jak to robił Kieślowski.
Źródło: Gazeta Wyborcza